poniedziałek, 27 lipca 2015

Nowa - stara torba

Jakiś rok temu, niedługo po zakupieniu maszyny do szycia, zaprojektowałam sobie patchworkową torbę ze starych spodni. Zrobiłam ponad połowę, a potem odłożyłam w kąt, z którego wyciągnęłam ją w ostatni weekend. W sumie całą pozostałą pracę wykonałam ręcznie, bo bałam się, że przy przyszywaniu ramion do torby połamię w maszynie igły, bo jednak są one zbyt cienkie, aby przeszyć kilka warstw jeansu. Jak już przyszyłam ramiona, to podszewkę też postanowiłam wszyć sama. Niestety gotowa torba ciągle wydawała mi się niepełna, ale dość szybko wpadłam na pomysł czym ją przyozdobić - i wyhaftowałam takie małe cudeńko, które można podziwiać na zdjęciach.




Ten wzór haftowałam pierwszy raz, ale tak mi się spodobał, że chyba jeszcze coś nim przyozdobię.
Przy okazji zamieszczam zdjęcie worka, który uszyłam z jeansowych rombów jeszcze w szkole średniej, czyli naście lat temu.


W końcu też dokończyłam "łapki" kuchenne. Po uszyciu okazało się, że na etapie robienia wykroju nie pomyślałam o tym, żeby między kciukiem, a resztą dłoni zostawić większy odstęp i z tego powodu kciuki wyszły takie krótkie trochę, ale na szczęście to nie przeszkadza w ich użytkowaniu. Gorzej by było, gdybym uszyła dwie lewe, no nie? ;-)


Pozdrawiam ciepło
Alebazi

sobota, 18 lipca 2015

Dywanik skończony, drzewko zresztą też

W czwartek udało mi się skończyć miętowo - szary dywanik, a że materiału trochę zostało, to zrobiłam jeszcze mały koszyczek, który również powędrował do prawowitych właścicieli.



Jak w ostatnim poście wspomniałam, przy pracy ze zpagetti warto zaopatrzyć się w nici w kolorze naszego materiału. Przydadzą się one do zabezpieczenie miejsc, w których paski materiału są łączone "na supełek". Te supełki, zwłaszcza w miętowym sznurku, który jest elastyczny bardzo chętnie wkradały się na prawą stronę dywanu, więc musiałam je trochę zdyscyplinować. Również na końcu robótki najlepiej obcięte zpagetti przyszyć do robótki. Poniżej fotografie.



Udało mi się też dokończyć haftowany obrazek z drzewkiem, który leżał przez kilka dni prawie zapomniany. Jeszcze tylko dokupię ramkę i zajmie swoje honorowe miejsce.


Jeszcze trochę roboty  przede mną: muszę uszyć poszewki na poduszki, które zostaną ozdobione haftami prezentowanymi w tu: http://www.skansenalebazi.blogspot.com/2015/06/chwale-sie.html, dokończyć rękawice kuchenne oraz uszyć rolety do kuchni, a może wtedy w końcu obfotografuję to moje małe królestwo i pochwalę się nim na blogu.

Pozdrawiam
Alebazi

poniedziałek, 13 lipca 2015

Zpagetti

No i znowu nie było mnie tutaj ponad tydzień. W tym czasie zajmowałam się wszystkim po trochu, bo na żadnej konkretnej robótce nie potrafiłam się skupić na dłuższy czas. Z tego też powodu pomysły z poprzedniego posta chociaż są trochę zmienione, to nadal pozostają nie dokończone. Na dodatek dołączył do nich nowy projekt, a mianowicie dywanik wykonany z Hoooked Zpagetti. Nie mogłam się doczekać aż w końcu dostanę przesyłkę z materiałem i zacznę pracę, bo jeszcze nigdy nie robiłam nic z tak grubej "włóczki". Piszę "włóczki" ponieważ tak naprawdę Hoooked Zpagetti to paski materiału pochodzącego z recyklingu zwinięte w kłębek.


Zgodnie z zaleceniem producenta zakupiłam szydełko 12 i na wszelki wypadek 14, ponieważ na warsztatach robótkowych instruktorka stwierdziła, że szydełkuję ciasno i spokojnie mogę używać większego szydełka niż jest polecane na opakowaniu nici.
Na początku odpakowałam motek miętowy, żeby po prostu zrobić coś niecoś na próbę. Od razu się przekonałam, że szydełko 12 jest jednak zbyt duże i musiałam zakupić 10. Co ciekawe materiał ten jest dość elastyczny, więc miałam wrażenie jakbym szydełkowała z gumki :-). Po wprawkach zabrałam się za robotę. Środek dywanika zaplanowałam szary i kiedy zaczęłam szydełkować tym kolorem, to znowu się zdziwiłam: okazało się, że ten materiał nie jest elastyczny, a co gorsze paski materiału są prawie dwa razy grubsze niż te w motku miętowym, chociaż na opakowaniu nie ma o tym mowy. Niestety, ale połączenie tych dwóch rodzajów "włóczki" w jeden dywanik wyglądało kiepsko. Nie zostało mi nic innego, jak tylko porozcinać paski z szarego kłębka. I tak rozcinałam przez ok. 50 metrów, aż w końcu doszłam do miejsca, w którym paski były już "fabrycznie" cieńsze. Z powodu tej różnicy w materiale wzór, który miałam na dywanik okazał się mało przydatny. Tak naprawdę, to dodaję (a czasem i gubię) oczka tak na wyczucie. Sporo się też naprułam i napoprawiałam, ale dla efektu warto pocierpieć.
Na razie jestem w połowie roboty i mam nadzieję w środę zakończyć i wysłać dywanik do nowych właścicieli :-)




Na zakończenie mam kilka rad dla osób, które planują rozpocząć przygodę ze Zpagetti:
1. W miarę możliwości kup materiał w sklepie stacjonarnym, abyś mogła ocenić zarówno grubość, jak i elastyczność wybranych sznurków;
2. Kup zarówno szydełko 12, jak i 10 - ja ostatecznie wykorzystałam oba;
3. Producent podaje, że z jednego motka wychodzi kwadrat o wym. 50 na 50 cm - jeśli planujesz zrobić coś trochę większego, to nie martw się, że jednego motka zabraknie, ten materiał jest bardziej wydajny niż przewidział producent;
4. Zaopatrz się w nici do szycia w kolorze Twojego Zpagetti, przydadzą się do modelowania niektórych elementów robótki, bo niestety momentami Zpagetti bywa niesforne.

Oczywiście zamieszczę zdjęcia z efektem końcowym.

Pozdrawiam
Alebazi

sobota, 4 lipca 2015

Praca wre

Dawno już mnie tu nie było. To z powodu przedłużającego się remontu: a to montaż mebli kuchennych, a to wymiana okien; no i jeszcze wycieczka do Cieszyna w związku z biciem rekordu w czytaniu bajek, który zorganizowało Stowarzyszenie "Być Razem". O akcji można i warto przeczytać tu: http://gwiazdkacieszynska.pl/strona-192_godziny_nieustannego_czytania_cel_osiagniety.html

Przez to całe zamieszanie w miejscu stanęły moje prace robótkowe. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć przedstawiających kilka rozpoczętych projektów.

Wyszywanka - drzewo:

Rękawice kuchenne prawie gotowe:


Największy projekt - kuchenna komoda, która po jeszcze staranniejszym oczyszczeniu i pomalowaniu wyląduje w przedpokoju:


Nie da się ukryć, że czasu na pisanie nie mam też z powodu tego, że nadrabiam zaległości w lekturach.


Ja tylko przestanę być zła i zmęczona ciągłym sprzątaniem, to z pewnością wpisy na blogu będą pojawiały się bardziej regularnie.

Pozdrawiam i zapraszam do dalszych odwiedzin.
Alebazi