Dzisiejszy post jest kontynuacją tematu, który zaczęłam wpisem "Misiowa wyszywanka". Z okazji tego, że z początkiem roku w mojej rodzinie przybyło słodkich buziek do całowania, zaczęłam wyszywać pamiątkową metryczkę. Trafiłam na takie w internecie już ładnych parę lat temu i pomyślałam, że będzie to fajny prezent.
Początkowo miś wyglądał tak:
Później jednak zyskał resztę sylwetki i rysy twarzy:
Z jednej strony nie przepadam za
procesem wyszywania krawędzi, a z drugiej zawsze
nie mogę się doczekać aż zobaczę efekt końcowy. |
Przy okazji wyjazdu rodzinnego miałam okazję zrobić zdjęcie mojej pierwszej metryczki, którą wyhaftowałam prawie pięć lat temu (aż nie chce się wierzyć, że tyle już minęło).
Oto ona:To nie koniec metryczek w tym roku. Właśnie pracuję nad pamiątką dla przyszłej pary młodej.
Oj, dzieje się w tym roku :-D
Pozdrawiam i do następnego razuAlebazi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz