poniedziałek, 23 marca 2020

Wielkanocne kartkowanie

Tydzień temu zapraszałam do obejrzenia postu ze stroikami, a dziś przyszła kolej na kartki.
Miałam natchnienie i zrobiłam ich kilka. Przyznam, że część jest podobna do zeszłorocznych, ale nic nie poradzę, że podobały mi się do tego stopnia, że miałam ochotę powtórzyć te same wzory.

Stempel z tą pisanką tak mnie urzekł, że wszystkie kartki mogłabym nim przyozdobić.

Kartki siostrzane z pisankami.

Te dwie kartki, podobnie jak powyższe, również są zainspirowane zeszłorocznymi.
Tło tej z zającem zrobiłam sama odbijając na "czystej" kartce stempel ze starym pismem.
Zając to również stempel, który bardzo lubię.
            



Tutaj nie byłam przekonana co do papierów, których użyłam w tle, ale ostatecznie jestem zadowolona z efektu.
Te dwie kartki oraz te poniższe to takie 100% tegoroczne nowości.
Tutaj znowu stonowane barwy. Kartki w klimacie eko.
A poniżej zbliżenie.

Pierwszy raz zdecydowałam się na użycie w kartce tkaniny.
Nie umiałam zapanować nad jej strzępieniem się, ale w końcu uznałam,
że widocznie tak powinno być.

Z czeluści biurkowej szuflady wygrzebałam ostatniego drewnianego motylka,
którego na potrzeby tej pracy musiałam "maznąć" farbą akrylową.

Mam nadzieję, że z oglądania mieliście choć połowę tej frajdy, co ja z robienia tych kartek.
Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Alebazi

wtorek, 17 marca 2020

Stroiki i dekoracje na Wielkanoc

Do świąt Wielkiej Nocy już niedaleko. Na blogach, YouTube, a także w sklepach królują świąteczne dekoracje, więc i ja postanowiłam dorzucić coś od siebie.
W zeszłym roku miałam dużo weny w okresie przed Wielkanocą i zrobiłam sporo dekoracji, których nie pokazywałam na blogu, ponieważ trafiły na wystawy zanim zdążyłam je obfotografować. Dziś nadrabiam te zaległości i zaprasza do oglądania.

Te pięć prac zgłosiłam do konkursu w miejscowym domu kultury,
na którym zdobyłam III miejsce.


Nie widać dokładnie, ale to gniazdko jest umieszczone w filiżance.

Ramka na zdjęcia: pomalowana i postarzona z metalowymi okuciami.

Mech i wydmuszki z jaj przepiórczych umocowane na styropianowej kuli.

To taki stroik nie do końca w moim stylu i kolorystyce,
ale warto czasem zrobić coś innego.



Latarenka z Ikea nabrała zupełnie nowego charakteru.
Dekoracje te nie są moimi w 100% moimi autorskimi pomysłami, powstały bo zainspirowałam się pracami znalezionymi w internecie, a wszystko dostosowałam do mojego gustu, umiejętności, a także dostępnych materiałów.
Mam nadzieję, że Wy też się czymś zainspirujecie.
Pozdrawiam.
Alebazi

piątek, 28 lutego 2020

Ikeowski taboret w nowej odłonie

Jakieś dwa lata temu podjęłam się przeróbki mini komody z Ikea, co możecie zobaczyć TUTAJ.
Kolejnym meblem z tej sieci, który wzięłam na warsztat jest popularny taboret Bekvam.
O ile w przypadku komódki Moppe nie miałam wątpliwości, że chcę żeby wyglądała, jak dawne komody biblioteczne, o tyle co do taboretu, to już nie byłam taka pewna. Na początku chciałam ozdobić go motywem haftu kaszubskiego żeby pasował do TEGO chlebaka, ale niepotrzebnie zaczęłam przeglądać przeróbki stołka na Pinterest. Inspiracji było aż za dużo.
Poniżej możecie zobaczyć próbkę tego, co sama obejrzałam. Ja wszystkie zdjęcia ściągnęłam z Pinterest, ale niektóre są podpisane, więc będziecie mogli wejść na bloga autora przeróbki.

Mam słabość do różnych napisów, więc spodobał mi się zarówno taboret ozdobiony transferem,
jak i ten oklejony stronami z książki.


Motywy kwiatowe również mi się spodobały. U mnie szczególnie dobrze wyglądałby taboret z ziołami.


O takim dwukolorowym też myślałam.


Kolejny sposób przeróbki, jaki mi przyszedł do głowy, to po prostu pomalowanie na jeden kolor
z ewentualnymi przecierkami.


Jedyne, czego byłam pewna to, że nie chcę żadnych jaskrawych kolorów ani wzorów geometrycznych.
Z trzech powyższych fotografii do gustu przypadła mi tylko pierwsza propozycja.

A jak w końcu przemalowałam swój taboret?
Ano tak:
Pomalowałam go jednolicie farbą w kolorze kości słoniowej (pasuje do blatów) i ozdobiłam techniką decoupage.


Wzór trochę przypomina mi indyjskie tatuaże z henny, a kolor koresponduje z frontami szafek.


Dziękuję, że poświęciliście chwilę na zapoznanie się z tym postem i pozdrawiam serdecznie.
Alebazi.

niedziela, 15 grudnia 2019

Manufaktura kartek

W tym roku zrobiłam więcej kartek niż zwykle. Część z nich była przeznaczona na świąteczny kiermasz charytatywny i one są zupełnie podobne do kartek zeszłorocznych. Jakoś tak na początku grudnia jeszcze nie czułam klimatu Świąt, więc musiałam się zainspirować tym, co zrobiłam rok temu.

Ze zrobieniem tego wianuszka jest trochę zabawy, ale podoba mi się efekt.
Rok temu zrobiłam kilka podobnych kartek.

Gotowe bazy do kartek kupiłam jakieś sześć lat temu na poświątecznej wyprzedaży i tak je schowałam,
że znalazłam je przypadkiem rok temu.

Natchnienie przyszło dopiero po 10 grudnia i wtedy zaczęły powstawać poniższe karteczki.


Nie mogłam się oprzeć tym słodkim reniferom.

Świeczka to nie wydruk tylko stempel. Jest śliczna.

Te dwie od razu zadomowiły się na sekretarzyku.
To jest chyba moja ulubiona tegoroczna kartka.

Te dwie z kolei, to nawet nie wiem czy mi się podobają czy nie.
Teraz pozostało tylko zadecydować, którą kartkę do kogo wysłać i jutro biec na pocztę.
Dziękuję za odwiedziny.
Alebazi

środa, 7 sierpnia 2019

Krawiecki shadow box

 W zeszłym roku miałam taką małą "fazę" na assemblage i shadow boxy. Na Pinterest ciągle wyszukiwałam ciekawych kompozycji, z których wiele trafiło do mojej pinterestowej kolekcji.
W końcu zdecydowałam się na wykonanie shadow boxa w tematyce krawieckiej, który "zasilił" zbiory Izby Regionalnej, w której pracuję. Zresztą większość elementów, które zostały w nim użyte to eksponaty w Izby - szukałam sposobu na ich ciekawe wyeksponowanie i shadow box wydał mi się dobrym pomysłem.
Dla niewtajemniczonych krótko wyjaśnię czym są owe shadow boxy.  Powtórzę tu tak trochę za Wikipedią, że są to zamknięte witryny, w których w sposób estetyczny/artystyczny prezentuje się powiązane tematycznie przedmioty. Umieszczone w nich artefakty mogą mieć wartość historyczną lub tylko sentymentalną.
Mogą dotyczyć różnych tematów, ja zdecydowałam się na krawiectwo, ponieważ ciągle porządkuję i uzupełniam w Izbie kącik związany z krawiectwem, czy na wet szerzej: z robótkami ręcznymi. W zeszłym roku zrobiłam podstawkę do maszyny Singer, o której pisałam TUTAJ, a teraz przyszła pora na kolejne zmiany.
Inspirowałam się zdjęciami znalezionymi w sieci:

Z Pinterest
Z Flickr (Made By BeaG)
Z Oliys.com
studioforcorners.com
ebay.ca
Do zrobienia własnej pracy wykorzystałam pudełko z folią z przodu - takie, w którym można kupić ozdobne eleganckie ręczniki, prostokątny kawałek styropianu, materiał na tło i w zasadzie tyle.
Pudełko pomalowałam, ozdobiłam tasiemką, guzikami, szydełkowym kwiatem i haftowanym motywem:

Już dawno żaden kwiatek nie wyszedł mi tak równo. Chyba czułam presję.


W środku pojawiły się różne przybory, głównie krawieckie, ale też np. szydełko, na którym mama i babcia uczyły mnie szydełkować.
Trochę nie przemyślałam sprawy i najpierw wkleiłam do pudełka styropian obciągnięty tkaniną, a dopiero potem kombinowałam, jak przymocować wyposażenie shadow boxa, stąd ta spora ilość szpilek.  Gdybym najpierw przyszyła do tkaniny guziki, haftki i inne drobiazgi, a dopiero potem zamocowała ją na styropianie, to pewnie wyglądałoby to estetyczniej.
Chociaż w sumie główki szpilek widać dopiero z bliska, a wiadomo, że na sztukę trzeba patrzeć z daleka ;-)




Tak oto prezentuje się całość:

Bez przykrywki.

Z przykrywką, już na swoim miejscu w kąciku "robótkowym".
Szczerze powiem, że miałam sporo frajdy z robieniem tej kompozycji. Przyznam, że ozdoby umieszczone na przykrywce powstały ponieważ w tych akurat miejscach złuszczyła się farba, którą pomalowałam pudełko, ale myślę, że dobrze się stało, bo bez nich w tej pracy czegoś by brakowało.
Takie witryny są fajnym sposobem na wyeksponowanie wakacyjnych fotografii i pamiątek, więc może dobrze, że ten temat pojawił się u mnie właśnie teraz. Jeśli zdecydujecie się na wykonanie swojej kompozycji, co polecam, to możecie kupić gotowe shadow boxy w sklepach dla rękodzielników lub zrobić je sobie sami z pudełka po bombonierce (dobry pretekst żeby kupić coś słodkiego) - w pokrywce wystarczy wyciąć "okienko" i podkleić folią do bindowania. Można też wykorzystać jakieś niepotrzebne skrzyneczki albo ramki na zdjęcia - czasem można trafić na takie głębsze, w których szybka nie przylega od razu do "pleców" ramki.

Dziękuję za odwiedziny na blogu i pozdrawiam.
Alebazi

środa, 3 lipca 2019

Notes z Małym Księciem

Jakiś rok temu zaczęłam przeglądać na YouTube filmiki o robieniu Junk Journali i Art Journali. Strasznie mnie to wciągnęło, prawie codziennie sprawdzam czy pojawiły się jakieś nowe klipy w tym temacie. Już z pół roku temu postanowiłam zrobić swój dziennik, ale jak to zwykle ze mną bywa, musiało trochę minąć zanim zabrałam się do pracy.
Niestety mam taką przypadłość, że zanim zrobię coś nowego, szczególnie jeśli wymaga sporych nakładów pracy i czasu, to przygotowuję się do tego, jakbym miała pisać pracę doktorką. W tym przypadku też tak było: nie tylko obejrzałam masę filmów, zdjęć, wpisów na rozmaitych blogach, ale też robiłam różne wprawki, np. bawiłam się z postarzaniem papieru.
Możliwe, że moje przygotowania trwałyby nadal, ale tak się składa, że niebawem urodziny będzie miała koleżanka, która ma bzika na punkcie "Małego Księcia". Kolekcjonuje wydania tej książki w różnych językach, a także różne drobiazgi z nią związane. W zeszłym roku dostała od nas "Małego Księcia" po śląsku, a w tym roku szukałam czegoś wyjątkowego. Grzebałam w Internecie, ale nic mi nie wpadło w oko, więc postanowiłam, że sama zrobię dla niej notes.
Poniżej zobaczycie efekty.
Najpierw jednak krótko wyjaśnię czym są Junk Journale. Nazwę można przetłumaczyć jako "śmieciowy dziennik". Jest to ręcznie robiony dziennik/notatnik, wykonany z różnorodnych materiałów często pochodzących  z recyklingu. Do utworzenia bazy JJ używa się kartek i okładek ze starych książek, starych druków urzędowych, kopert, papierowych torebek, papierowych serwetek, szarego papieru, zwykłych kartek do ksera lub też ozdobnych papierów do scrapbookingu. Dzienniki takie ozdabia się wycinkami z gazet, starymi znaczkami pocztowymi, biletami, tagami, wstążkami, koronkami, sznurkami, kawałkami tkanin, koralikami czy guzikami. Do dekoracji wykorzystuje się także stemple, ozdobne dziurkacze, a w przypadku Art Journali -  własne rysunki, kolaże (w zasadzie Art Journal, to taki "śmieciowy dziennik, który jest bazą do projektów artystycznych; to taki jakby - w dużym uproszczeniu - recyklingowy szkicownik).
Charakterystyczne jest to, że w Junk Journalach umieszcza się różne kieszonki (nie tylko na okładkach, jak w moim przypadku) czy wkleja koperty, w których osoba korzystająca z takiego dziennika może umieścić dodatkowe notatki lub jakieś pamiątki, np. fotografię, bilet z podróży czy też bilet wstępu do kina, itp.

Jak możecie się przekonać JJ w moim wydaniu jest raczej dość skromny. Postanowiłam nie przesadzać z ozdabianiem stron żeby zostało jak najwięcej miejsca na notatki (notes ma tylko 18 kartek plus 4 niby kartki z serwetek). Nie wyposażyłam go również w zbyt dużą ilość kieszonek czy kopert ponieważ one jednak trochę przeszkadzają w robieniu zapisków. Dlatego właśnie umieściłam je tylko na początku i na końcu i wykombinowałam to tak, żeby na czas robienia zapisków można było łatwo je opróżnić, a tagi w razie potrzeby poodpinać.


Do zrobienia okładki użyłam bloku kraftowego o gramaturze 270. Dla dobrego usztywnienia skleiłam dwie kartki, a naklejone rysunki, to ilustracje wykonane do książki przez samego autora. Można je znaleźć na stronie Morgan Library - instytucji, która w 1968 kupiła rękopis i oryginalne ilustracje do "Małego Księcia".


Ten spinacz w kształcie kubka z kawą jest super. W zeszłym roku sprzedawali takie w Biedrze.
Wykupiłam wszystkie.

Na wewnętrznych stronach okładki zrobiłam kieszonki, w których można trzymać tagi - dodatkowe miejsce na notatki. Na końcu notesu również jest kieszonka, a w niej koperta z małym notesikiem oraz tagi.

Dodatkiem do notesu będą stemple z cytatami z książki.


Całość zaplanowałam tak, żeby zarówno tagi, jak i mały notesik nie mogą być wykorzystane niezależnie od notesu.


Brzegi okładki okleiłam taśmą washi, zarówno ze względów estetycznych, jak i dla dodatkowej ochrony przed zniszczeniem.

Starałam się tak zrobić zdjęcie, żeby było widać, że ta pierwsza strona jest półprzezroczysta.
Zrobiłam ją z kalki technicznej i ozdobiłam stemplem.
Tutaj zbliżenia na kilka szczegółów:

Ramkę wycięłam moim najnowszym dziurkaczem, a przymocowałam ją metalowymi ćwiekami.
Do sznurka, którym zszyłam notes przyczepiłam kilka ozdób.
Myślę, że to pióro jednego z tych wędrownych ptaków, które Mały Książę wykorzystał do swojej ucieczki.

Klipsy przytrzymujące tagi również ozdobiłam taśmą washi, bo takie czarne jakoś mi tu nie pasowały.
Wszystkie kartki, których użyłam do zrobienia notesu postarzyłam za pomocą kąpieli w kawie. Jedynie tekturki, z których zrobione są kieszonki i prostokątne tagi, to oryginalnie stary papier: wykorzystałam stare i pożółkłe już biblioteczne karty katalogowe. Nie mam pewności, czy koleżance spodoba się taki klimat, ale stwierdziłam, że postarzone i poplamione kartki będą lepiej pasowały do ilustracji Antoine'a de Saint-Exupéry niż zwykły biały papier.


Na co drugiej kartce jest wydrukowana ilustracja z książki.

Oprócz barwionych kartek, w notesie umieściłam też papierowe serwetki.
Powiem nieskromnie, ale szczerze, że jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Myślę, że jak na pierwszą moją próbę, to wypadło całkiem nieźle.
Nareszcie też miałam okazję użyć w jednej pracy kilku narzędzi: wykorzystałam kilka wzorów ozdobnych dziurkaczy (m.in. do zaokrąglenia rogów czy wycięcia motyla), cięłam ozdobnymi nożyczkami, stemplowałam, cudowałam :-)
Wykonanie takiego notesu daje zdecydowanie większe pole do manewru niż zrobienie kartki i jest z tego więcej frajdy. Polecam taką zabawę.
Pozdrawiam.
Alebazi